Partner: Logo KobietaXL.pl
Karlino, spokojne miasteczko. Był 5 kwiecień 2002 roku, 10 letnia Ewa Wołyńska wyszła przed dom pobawić się. Mama widziała ją ostatni raz, gdy z nieznaną dziewczynką szła w stronę lasu.  Gdy Ewa nie wróciła na kolację, rodzice zaczęli  się niepokoić, wszędzie szukali dziecka. Szybko powiadomili policję. Tego dnia po miasteczku kręciły się samochody na obcych rejestracjach. Ewy nie ma do dziś, miałaby 32 lata.
 
 
Tu wszyscy się znali
 
Karlin małe miasteczko  w województwie zachodnio-pomorskim, znane z tego, że w latach 80-tych w grudniu, doszło tutaj do wybuchu ropy naftowej. Ten ogromny pożar i akcja ratunkowa była transmitowana w telewizji, opisywały ją wszystkie ówczesne media. Przez jakiś okres o Karlinie zaczęto nawet mówić jak o potencjalnym drugim Kuwejcie. Potem czas znów zaczął płynąć powoli. W 2002 roku Ewa była uczennicą czwartej klasy szkoły podstawowej. Jej rodzice Grażyna i Józef Wołyńscy mieli jeszcze dwójkę dzieci, starszego od Ewy, chłopca Adama i młodszą córeczkę Weronikę. To była kochająca się rodzina. Mieszkali w domu na obrzeżach miasteczka, nieopodal lasu. Ewa była bardzo dobrą uczennicą, nie sprawiała także problemów wychowawczych, miała grono dobrych koleżanek, żadnych konfliktów czy zmartwień. Był piątek, Ewa wróciła ze szkoły około 14.00. Zachowywała się jak zwykle, po obiedzie poszła do pokoju pobawić się lalkami. Szyła im ubranka. Później wyszła do koleżanki, która mieszkała kilka domów dalej. Znały się od piaskownicy. Obie biegały w pobliżu. Dziecko wróciło do domu w czasie Teleexpressu. Z wizytą przyszedł akurat kuzyn, razem z mamą Ewy oglądali telewizję i pili kawę. Córka zobaczyła, że mama ma gościa, więc postanowiła jeszcze raz wyjść się pobawić na dworze. Matka wspominała mediom, że powiedziała – Mamo, to ja jeszcze wyjdę!
 
Tego dnia było chłodno, matka bała się, że dziecko złapie przeziębienie. Córka bez protestów założyła rajstopy pod niebieskie jeansy. Do tego ubrała wełniany, bordowy sweter z wzrokiem i niebieską kurtkę. Włożyła szaroniebieskie kozaki do kostki. Miała długie włosy, które spięła w koński ogon. Na głowę wciągnęła czapkę. Zależało jej na tym wyjściu, dlatego nie grymasiła jak zwykle, przed nałożeniem ciepłych rzeczy.
 
Kuzyn nie siedział długo, skończył się Teleexpress, a on się pożegnał. Ojciec wrócił z pracy. Matka zajęła się usypianiem drugiej, małej córeczki Weroniki. Była z dzieckiem w salonie, zerknęła przez okno, dostrzegła Ewę z nieznajomą dziewczynką. Obie szły ulicą, wyglądało jakby dopiero co się poznały, bo szły obok siebie trzymając pewien dystans. Jadły chrupki, których opakowanie trzymała Ewa. Z tego, co zapamiętała Grażyna Wołyńska, nieznajoma dziewczynka była niższa niż jej Ewa. Nosiła czarne spodnie oraz czarną kurtkę z czerwonymi trójkątami na ramionach. Miała czarne włosy, bardzo kontrastowały z jej jasną karnacją. Kobieta nie dostrzegła twarzy nieznajomej, zaledwie profil. Straciła dziewczynki z oczu, na wysokości domu sąsiada. Kierowały się w stronę lasu. Wtedy zerknęła na zegar, żeby sprawdzić ile czasu na zabawę ma jeszcze jej córka. Była 17.40. Drugi raz spojrzała na zegar o godzinie 18., gdy przez tę spokojną, boczną uliczkę przemknęły z bardzo dużą prędkością trzy nieznane samochody. Nikt z miejscowych tak się nie rozpędzał, to była ulica położona tarasowo na zboczu. Matka zaniepokoiła się, że ryk siników obudzi ledwie co uśpione dziecko. Nadeszła 19., pora gdy Ewa zwykle już była w domu. Uwielbiała filmy animowane w Wieczorynce. Gdy mimo bajki w telewizji, jej nie było, rodzice zaczęli się niepokoić.  Pierwsza ich myśl była taka, że jest u swojej koleżanki z ulicy i tam ogląda ulubione bajki. Czasami tak robiła. Ponieważ musieli jeszcze zrobić zakupy, zostawili dziecku kartkę, że pojechali z rodzeństwem do sklepu. Gdy wrócili do domu o 21. Ewy nadal nie było. Wtedy dopadł ich strach.
 
 
Ewa z czasów zaginięcia/ screen Fundacja Itaka
 
Koszmar każdego rodzica
 
Pierwszym złym znakiem, były ciemne okna w całym domu. Zaniepokojeni Wołyńscy weszli do środka, zaczęli wołać córkę. Kartka z informacją, że są w sklepie, leżała tak jak ja zostawili – na stole. Wystraszony ojciec pobiegł do sąsiadów, gdzie jak przypuszczali, mogła zasiedzieć się ich córka. Gdy jej tam nie było, zaczęli zaglądać do domów innych koleżanek. Bez skutku, dziecka nikt nie widział. Coraz bardziej zdenerwowana matka, wydzwaniała po wszystkich znajomych oraz krewnych. Nic to nie dało, tylko kolega Ewy, który odrabiał prace domową przy oknie widział, jak Ewa szła z nieznajomą dziewczynką. Lecz to było przed godziną 18.
 
Przerażeni rodzice powiadomili policję o zaginięciu dziecka. Była wtedy godzina 22. Funkcjonariusze natychmiast ruszyli do akcji. Wezwali na pomoc posiłki ze wszystkich służb w powiecie. Do akcji włączyła się także straż pożarna, ogłoszono alarm. Także sąsiedzi udali się na poszukiwania. Wsparcia udzieliło wojsko, przybyły dwa plutony. Nawet z Gdańska zjawiła się grupa specjalnego ratownictwa. W sumie Ewy szukało kilkuset ludzi wraz z psami tropiącymi oraz poszukującymi. Akcja objęła cały obszar Karlina i okolice. Zaglądano dosłownie pod każdy kamień. Przeczesano oba brzegi nad rzeką Parsętą. Psy nie potrafiły złapać tropu, kręciły się w kółko. Wyczuwały zapach dziecka, ale na nowy trop nakładały się stare ślady.
 – Pies tropiciel biegał śladem córki, ale nie dochodził do samej rzeki – opowiadał dziennikarzom ojciec. – Gdyby się utopiła, to stanąłby nad wodą i ujadał tak zajadle, że trudno byłoby go uspokoić… Ale policja uczepiła się rzeki. Rozpatrywali różne hipotezy – porwanie dla okupu, porwanie dla innych celów, jednak utonięcie uznali prawie za pewnik…
 
Mimo, że trop nie prowadził do rzeki, nurkowie dla pewności przeszukali  ją kilkakrotnie. Zdesperowany ojciec przeszukiwał Parsętę jeszcze przez kilka miesięcy od tragedii. Wspólnie z kilkoma kolegami przemierzali rzekę na kajaku i pontonie. Badali dno, zatoczki, zarośla aż do samego  ujścia w Kołobrzegu. Niczego nie znaleźli.
 
 
Jasnowidze i wizjonerzy
 
Matkę Ewy zaraz po zaginięciu córki zaczęły dręczyć złe sny. Przypomniała sobie jak kilka lat wstecz, gdy była w ciąży z najmłodszym dzieckiem, jej syn Adam miał dziwny koszmar. Wspominała, jak obudził się pewnego ranka i opowiedział, że śniło mu się, że Ewa zginęła i szukali jej strażacy w czarnych i czerwonych mundurach. Grażyna z ciekawości spytała: I co, znalazła się w tym twoim śnie? Usłyszała, że tak. Przyszła sama. Miała długie włosy i ubrana była na niebiesko. Wtedy matka żartowała, że coś się chłopcu pokręciło, bo strażacy nie noszą takich mundurów. A ich Ewcia lubi krótkie włosy i nie cierpi niebieskiego. Koszmar się spełnił po dwóch latach, 5 kwietnia 2022 r. rzeczywiście koło niej stało dwóch strażaków — jeden ubrany na czarno z ratownictwa drogowego, drugi na czerwono z ratownictwa specjalnego. Była w szoku.
 
Mimo, że policja rozesłała wizerunek Ewy do wszystkich mediów, były też komunikaty w telewizji, nikt niczego nie widział. Śledztwo utknęło w miejscu. Grażyna zaczęła odwiedzać jasnowidzów. Była między innymi u Krzysztofa Jackowskiego. Ten miał wizję jakiegoś miasta. Mówił, że córkę wciągnął do białego auta mężczyzna z wąsikiem, o ciemnej karnacji, przystojny. Więcej niczego nie zdołał zobaczyć, bo jak mówił, miał czarną ścianę przed sobą. Zdesperowana matka poszła do niego na drugą wizytę. Tym razem jasnowidz widział inną scenę, dziewczynka była nad wodą, poślizgnęła się na kamieniu i upadła w nurt rzeki. Twierdził, że widzi zakole rzeki, obok 3 dęby oraz kamienie. Taka okolica rzeczywiście była w pobliżu miasteczka. Wizjoner pojawił się osobiście na poszukiwaniach. Pokazał miejsce z wizji. Ratownicy ruszyli do akcji kierowani wskazówkami jasnowidza. Nic.
 
Kolejnym wizjonerem do, którego udała się zrozpaczona matka, była kobieta. Ona opisała dokładnie widok z jednego z okien domu Wołyńskich. Miała przeczucie, że dziecko leży gdzieś nieopodal brzozy, wierzby, sterty drewna oraz studni sąsiada. Szukano bez skutku.
 
Potem rodzice poprosili o pomoc radiestetów, też bez rezultatu, udawali się do szeptuch i do różnych wizjonerów. Odwiedzili w sumie 50 osób. Aby znaleźć dziecko ściągnęli nawet do Karlina Alvaro, sławnego wtedy astrologa z  Urugwaju. Bardzo drogo zapłacili. Ten, na podstawie układu planet, odczytał miejsca gdzie ich córka się znajduje. Miała być w Hamburgu, w dzielnicy nad Łabą. Zrozpaczony ojciec, razem z kolegami, przybył w to miejsce i szukał jej wiele dni. Nie odnalazł. Lecz udało mu się zainteresować sprawą Ewy miejscową policję, ta umieściła dane dziecka na liście poszukiwanych przez Interpol. Niemiecka policja wkrótce przysłała informację, że istotnie taką dziewczynkę widziano ze śniadym mężczyzną, podającym się za biznesmena. Ponoć dziecko mówiło po niemiecku ze wschodnim akcentem. Mała miała twierdzić, że uczy się języka i czeka na przyjazd rodziców. Ustalono, że kilka miesięcy wstecz legitymowano tych dwoje na granicy, ale nie było powodów do zatrzymania.
 
Ten trop pokrywał się z tym, co feralnego dnia widziała matka oraz wielu mieszkańców Karlina. Obce samochody z zagranicznymi numerami, prowadzone przez mężczyzn o ciemniejszej karnacji. Może Ewa była ofiarą siatki pedofilskiej, która grasowała po Polsce i polowała na dzieci?
 
 
Sprawa nadal jest nierozwiązana
 
Nie wiadomo, gdzie jest Ewa. Nie ustalono tożsamości nieznajomej dziewczynki. Ojciec Ewy, Józef Wołyński zapadł na zdrowiu, z powodu nerwicy zrezygnował z pracy w koszalińskim Zakładzie Karnym. Był tam funkcjonariuszem. Miał bardzo duży żal do policji, że gdy tylko porwano Ewę, nie powiadomiono posterunków na granicy ani Interpolu. Uczyniono to dopiero cztery dni od zaginięcia. Wtedy w Polsce jeszcze nie było takich procedur.  Teraz jest inaczej, działa Child Alert, dzięki temu systemowi żadne dziecko uprowadzone w Polsce nie opuści kraju. Policja wykluczyła hipotezę zatonięcia. W 2012 roku Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Głównej Policji opracowało postarzony wizerunek Ewy, ma na nim około 20 lat. Dziewczyna nadal się nie odnalazła. Czy ktokolwiek ją widział? Może ktoś coś wie? Jeśli tak na jakiekolwiek informacje o jej losie, nadal czekają jej bliscy. Każdy kto coś wie może skontaktować się z Fundacją ITAKA – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych pod numerem 22 654 70 70. Można również napisać w tej sprawie do ITAKI: itaka@zaginieni.pl. Fundacja informatorom gwarantuje dyskrecję.
 
Ewa w dniu zaginięcia i portret po 20 latach zrobiony przez policję/ screen Fundacja Itaka
 
 
 
Nie dopuść do zaginięcia dziecka
 
Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych Komenda Główna Policji utworzyła Child Alert, to system natychmiastowego rozpowszechniania wizerunku zaginionego dziecka za pośrednictwem dostępnych mediów. To program, którego głównym celem jest szybsze i skuteczniejsze poszukiwanie młodych ludzi (dzieci i nastolatków), dzięki z góry ustalonej procedurze postępowania. Koncepcja platformy opiera się na skoordynowanym działaniu różnych instytucji, przede wszystkim Policji i mediów, które z racji błyskawicznej współpracy są w stanie niemal niezwłocznie rozpowszechnić wizerunek zaginionego dziecka masowemu gronu odbiorców. 
 
Oto co policja radzi aby zapobiec zaginięciu dziecka:
 
1.  Nie zostawiaj dziecka samego:
 
•     w domu – do 10. roku życia,
 
•     na podwórku – do 7. roku życia.
 
2.  Uważaj na dziecko w miejscach, gdzie jest dużo ludzi – na przykład w supermarkecie, podczas imprezy na świeżym powietrzu. Jeśli dziecko jest małe – trzymaj je za rękę.
 
3.  To ty pilnujesz dziecko. To nie ono ma „pilnować się” ciebie!
 
4.  Zadbaj o to, by w drodze do szkoły dziecko było bezpieczne. Zapewnij mu opiekę osoby dorosłej lub towarzystwo rówieśników.
 
5.  Nie pozwól dziecku podróżować autostopem.
 
6.  Staraj się poznać jego przyjaciół i znajomych.
 
7.  Interesuj się tym, jak spędza wolny czas.
 
8.  Traktuj poważnie problemy swojego dziecka. Brak twojego wsparcia może skłonić je do ucieczki z domu.
 
9.  W domu, w widocznym miejscu, zawieś kartkę z numerami telefonów do najbliższych i numerami telefonów alarmowych.
 
10. Rozmawiaj ze swoim dzieckiem o groźnych sytuacjach, ale nie strasz go.
 
 
Co powinno umieć twoje dziecko:
 
•     znać swoje imię, nazwisko i adres, pod którym mieszka,
 
•     umieć korzystać z telefonu,
 
•     umieć rozpoznać groźną sytuację,
 
•     umieć mądrze korzystać z Internetu – wyjaśnij dziecku, dlaczego nie powinno podawać swoich danych.
 
Co powinno wiedzieć twoje dziecko:
 
•     w groźnej sytuacji może głośno krzyczeć, płakać i wołać o pomoc,
 
•     jeśli się zgubi – ma stać w miejscu i czekać na opiekuna; może też poprosić o pomoc dorosłego – najlepiej policjanta, ochroniarza, sprzedawcę w sklepie;
 
•     nie wolno mu rozmawiać z nieznajomymi,
 
•     musi odmawiać obcej osobie, która je zaczepia – na przykład częstuje słodyczami, proponuje atrakcyjne zabawy lub podwiezienie,
 
•     nie wolno mu wpuszczać nikogo do domu.
 
Pamiętaj! Reaguj zawsze, gdy widzisz dziecko w groźnej sytuacji. Nawet jeśli to nie twoje dziecko.
 
 
 
Źródła:
 
https://zaginieni.pl/sprawa-ewy-wolynskiej/
 
https://buzz.gazeta.pl/buzz/7,156947,29976188,ewa-wolynska.html
 
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,29998965,ewa-zaginela-21-lat-temu-10-latka-poszla-do-lasu-z-inna-dziewczynka.html
 
https://detektywonline.pl/ewa-wolynska-poszukiwana-od-20-lat/
 
http://www.childalert.pl/

Tagi:

zaginięcie ,  Ewa Wołyńska ,  społeczeństwo , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót